Zadecydowałyśmy z mamcią, że tkaninę na jej sukienkę kupimy na ebay'u. Opis mówił, że tkanina wypas używana przez designer'ów w wielkim świecie, żal nie zaryzykować! Klik, klik zrobione. W miedzy czasie wybrałyśmy się do miasta po tkaninkę na sukienkę dla niuni. Gdy już byłyśmy w drodze powrotnej olśniło mnie, że dla niuni i dla mamy wybrałyśmy ten sam kolor - czerwony. Łudziłam się, że tkanina która dotrze z ebay'a będzie w innym odcieniu... niestety albo stety kolor jest niemalże identyczny :D Tylko jakość tkaniny z ebay'a o niebo lepsza. Oczywiście nie obeszło się bez wpadki. Kupiłam 3 metry dostałam 2.85 i do tego pierwszy metr był brudny. Szybciutko poukładałam części wykroju i wyliczyłam, ze zabraknie mi ok 80 cm. Opisałam sytuację sprzedawcy (nie załączając nawet zdjęć) , który bez najmniejszego problemu jeszcze tego samego dnia wysłał mi dodatkowy metr wraz z przeprosinami napisanymi odręcznie specjalnie do mnie! Naprawdę godny pochwały akcent.
No to do dzieła! Wybrałyśmy prostą sukienkę (0012A) z BURDA Klasyka 2/2013. Porównałam wymiary mamy z tabelą w Burdzie i wyszło mi, że rozmiar 50 bedzie w sam raz w szczególności gdy dodam jeszcze co nieco w talii. Oczywiście, szablonów nie sprawdziłam... zaufałam, wykroiłam przygotowałam do miary i... się przeraziłam! Sukienka wisiała jak worek, wszędzie było wszystkiego za duzo! Myślę, że gdybym wykroiła rozmiar 46 to chyba byłby w sam raz. Spędziłam nad kiecką 3 dni! Nad kiecką, która miała być uszyta w jedno popołudnie! Byłam bliska wyrzucenia jej do kosza. Ostatecznie wyszła tak:
...aaa dopowiem tylko, że sukienka uszyta została z dość grubej, lejącej i nieco elastycznej tkaniny.
A to oryginał "rodem z Paryża":